Rafał Ziemkiewicz porównał Andrzeja Dudę do Donalda Tuska z 2007 roku i coś w tym jest.
"Duda nam się udał"- powiedział Jarosław Kaczyński i trudno nie przyznać mu racji. Prawo i Sprawiedliwość dawno nie posiadało w swoich szeregach takiego zawodnika. A jest to gracz polityczny klasy ciężkiej. Nie mam tutaj na myśli oczywiście talentów politycznych, bo pod tym względem z Jarosławem nie może się równać, ale zdolności oratorskie czy też medialne. Nie przypadkowo Rafał Ziemkiewicz porównał go do Obamy czy też Tuska z 2007 roku. Rzeczywiście nasz nowy prezydent kipiał w kampanii pozytywną energią; jak wiadomo wiara może przenosić góry i Duda jest tego najlepszym dowodem. Przecież nie tak niedawno zastanawialiśmy się, czy w ogóle odbędzie się II tura- taka przepaść w sondażach dzieliła obydwu kandydatów. Michał Kamiński mówi, że Duda był gorszy od Komorowskiego, ale miał lepszą kampanię i dlatego wygrał. Nie zgadzam się z tym zupełnie Duda wygrał ponieważ miał w sobie wiarę i determinację, którymi porwał ludzi. A tego nie da się nauczyć, to trzeba w sobie mieć. Dobrze poprowadzona kampania tylko lepiej pokazała atuty Andrzeja Dudy, ale sukces jaki osiągnął spoczywa w nim samym.
I rzeczywiście porównanie Ziemkiewicza, Andrzeja Dudy do Donalda Tuska z 2007 roku jest trafne. Tak jak kiedyś Tusk niósł w społeczeństwie nadzieje na zmianę, tak samo jest dzisiaj z Dudą. Tylko, że czy kiedykolwiek ktoś przypuszczał, że ktoś taki pojawi się w PiS? Przecież do niedawno mówiono, że poza Kaczyńskim nie ma w tej partii nikogo, kto mógłby podjąć walkę z politykami PO. A tu proszę PiS ma swojego gwiazdora. Duda startował z pułapu poparcia rzędu 20 procent a ostatecznie wygrał. To nie jest przypadek.
